Nocny Diabelski Rajd „Gnaty” — edycja 2022

Historia tego nocnego Rajdu rozpoczęła się w zimową noc 1983 roku w Piasecznie. Przez wiele lat rajdowe trasy przecinały podmiejskie piaseczyńskie chodniki i ścieżki, mazowieckie drogi, a nawet świętokrzyskie szlaki i szczyty. W roku 2022 kolejna edycja Rajdu pokierowała Nas w podlaskie trakty wokół jeziora Wigry. Na wieść, że gdzieś w tamtych okolicach czeka na śmiałków nieodkryty carski skarb, grupa zapaleńców nocnego „łazikowania” zdecydowała się ruszyć po kolejną przygodę! A ta rozpoczęła się na stopniach stacji PKP w Suwałkach (1). Wszyscy byliśmy uśmiechnięci, chętni do marszu i do szukania artefaktów w nieco zmrożonej ziemi.

Nie przeszliśmy nawet 100 kroków i naszym oczom ukazał się pierwszy, dość niecodzienny widok (2). Każdy kiedyś oglądał serial „Czterej Pancerni i pies” i wiedział, że dzielni pancerniacy skutecznie rozbili w Polsce niezliczoną ilość niemieckich czołgów i dział, ale widok czarnych krzyży na kolejowych torach wzbudził okrzyki: „Niemcy, Panie, Niemcy idą!!”. Jak się okazało nie były to wraki „panzerkampfwagenów”, ale jak najbardziej rzeczywiste pojazdy i transportery niemieckiej Bundeswehry (czyżby jakieś wspólne manewry się odbywały w okolicy?). Po udokumentowaniu zdarzenia szybko przemieściliśmy się w inny rejon miasta – może to teraz sojusznicy, ale my szukaliśmy śladów z cyrylicą w tle, a nie „szwabachy”.

Przemieszczając się w dość luźnym szyku jakoś pustymi ulicami miasta, zobaczyliśmy pierwszy (i jedyny tym razem) pomnik przyrody, przy którym co niektórzy z rajdowiczów wykonali dość ładne „sweetfocie” (3). Potem było już tylko lepiej; znajdując co pewien czas niebieskie znaki skierowaliśmy swój marsz na Małą Hutę (gdzie nieskutecznie szukaliśmy kolejnych pomników przyrody) a następnie na Hutę (gdzie również nieskutecznie szukaliśmy drzew, ale skutecznie znaleźliśmy bramę folwarczną z XVIII wieku i zapuszczony park dworski). Jak już minęliśmy obie Huty (a wcześniej jezioro Krzywe i Dąbrówka) i skończył się nam asfalt, to zrobiliśmy sobie kilkuminutowy odpoczynek na łyk herbaty i kanapkę, a potem weszliśmy do lasu.

Las okazał się Wigierskim Parkiem Narodowym i…. był piękny. Wędrując szlakiem żółtym (taki niby łącznik dwóch miejsc) mijaliśmy wzniesienia, parowy i zwarte grupy drzew, jak też samotnie stojące pomnikowe okazy dębów, buków i grabów. To znaczy chyba mijaliśmy, bo ze szlaku widoczność była na jakieś 3 do 5 metrów na boki, ale że ziemia była zmarznięta, deszcz nie padał, wilki nie wyły, to szło się przyjemnie i z uśmiechem na ustach (i nawet był czas na rozmowy w marszu). Orientując się przy jeziorze Samle (5,6) w swojej leśnej pozycji i tocząc akademicką dysputę czy odległość dla rowerów jest tożsama z odległością dla piechura (a może jednak nie!?), weszliśmy na szlak czarny (7) i podążając nim na południe dobrnęliśmy najpierw do paśnika (8), a po kolejnej herbatce i kanapce do mostu na rzece Kamionka (9). Oba te punkty zostały bardzo dokładnie obejrzane i potem już zwartą harcerską kolumną ruszyliśmy do miejscowości Tartak (po drodze było: radosne marszowe śpiewanie „Szumu drzew” – aż echo się niosło od ściany lasu, pokonanie 50 m asfaltowego przewyższenia – dlatego były śpiewanki i na koniec podziwianie suwalskiego nieba, co to dla jednych wyglądało jak pięknie uformowane góry i doliny a dla innych pięknie uformowane kobiece – no sami wiecie co). Jak już minęliśmy Tartak i doszliśmy do Starego Folwarku (10) to szybko przeszliśmy przez asfalt i znów zanurzyliśmy się w las – szliśmy bowiem od wschodu, z plecakami, i nie chcieliśmy, by ktoś zaczął nas sprawdzać ze znajomości języka polskiego, bo „ta język to trudna język” i nie wiadomo jak by ten egzamin mógł się skończyć.

Tuż za Wigrami, a dokładniej za osadą rybacką (11,12) przyszedł czas na rozwiązanie zagadki carskiego skarbu. Stara 5-cio rublówka, która w „cudowny” sposób rozmnożyła się w naszych kieszeniach, wskazała kierunek poszukiwań, a znajomość kilku rosyjskich słów uzmysłowiła nam czego będziemy szukać. Teraz wystarczyło przejść kolejne 3 km drogi i już byliśmy na miejscu. W starej żwirowni, gdzieś na zboczu wyrobiska dh. Michał Walczak odkopał zafoliowaną (!!) skrzynię (13) a w niej…skarb, którym chwalimy się na zdjęciu numer 22. Potem było już łatwo, bo mając w szeregach żeglarza (dh. Bogusław) szybko i sprawnie przytroczyliśmy skrzynię do drzewa (14) i w sposób „na Piętaszka”/”na Jacka Sparrowa”/”na ludożerców” (niepotrzebne skreślić) donieśliśmy ów skarb na metę rajdu, czyli do Siedliska „Pod krukiem”.

I była już godzina 21.30 – myślicie, że to był koniec naszych przygód? Nic podobnego. Nie minęło następne 20 minut a już zwarci i gotowi siedzieliśmy w busie, by zostać przetransferowani (uff, ależ trudne słowo napisałem) do Budy Ruskiej, gdzie zażywaliśmy sauny w ruskiej bani (i kąpieli w Czarnej Hańczy). Po godzinie (i trzech kąpielach w rzece) znów byliśmy w busie i wracaliśmy do Siedliska. Myślicie, że to już był koniec? Nic z tych rzeczy; po powrocie czekał na nas przepyszny żur (wiem, co piszę, bo sam zjadłem trzy porcje), potem wspólne „słodzenie” naszej ekipy, czyli przyznanie pierwszych Odznak pamiątkowych 40-lecia Klubu, potem wspólne oglądanie kołkowych historii z lat 90-tych ubiegłego wieku, a następnie wspólne śpiewanki (15, 16, 17) do godziny 5 minut 30.

I wtedy, co to jak w jednej piosence niektórych pobudka budziła, my udaliśmy się w końcu na zasłużony odpoczynek. Być bowiem w tak pięknych okolicznościach przyrody i nie spróbować odpocząć naprawdę po harcersku to byłby duży błąd i stracona okazja. Zatem część z nas zaległa w domu a część druga….. część druga wybrała spanie na łonie natury tylko, że jedni wybrali wersję „all inclusive” (18) a inni – ale tylko z przyczyn obiektywnych – wersję „budget” (19).

O godzinie 7.00 nastąpiła pobudka, znów zjedliśmy żur (tym razem jako śniadanie), wymeldowaliśmy się z Siedliska i we wspaniałych nastrojach z uśmiechem na twarzach (20) zapakowaliśmy się do busa i wróciliśmy do Piaseczna. Jak się wracało za bardzo nie pamiętamy, bo wszyscy mocno nadrabiali nieprzespane nocne godziny w Siedlisku. Ale nasza ekipa mogła wyglądać jak tutaj (21). I to już byłby koniec; na pewno koniec tego Rajdu w tym roku. Ciekawe co wydarzy się za rok. Zatem do zobaczenia na kolejnej harcerskiej/klubowej przygodzie.

Poniżej trochę statystyki:

Trasa Rajdu: Suwałki PKP – Mała Huta – Huta – Gajówka Samle II – Gajówka Samle I – Leszczewo – Tartak – Stary Folwark – Wigry – Rosochaty Róg – Czerwony Folwark (21 km)

— transfer do Budy Ruskiej — ruska bania w Budzie Ruskiej — transfer do Czerwonego Folwarku

Czas przejścia: Suwałki PKP (g.15.00) – Czerwony Folwark (g.21.30)

Liczba postojów na odpoczynek: 3