Wędrówka HKTK „Kołek” po Puszczy Stromieckiej

2 maja 2021 członkowie HKTK „KOŁEK” i 41 WDH po raz kolejny wyruszyli na szlak przygody/przyrody/przeciwieństw (niepotrzebne skreślić). O 8 rano pociąg kolei mazowieckich „wypluł” bardzo okrojony zespół na stacji w Dobieszynie, gdzie wśród śmieci i plastiku zaczynał się szlak zielony wiodący przez Puszczę Stromiecką. Początek nie nastrajał optymistycznie ale co najważniejsze nie padało, zatem ekipa dziarsko ruszyła przed siebie. Szliśmy przez dzikie dębowe ostępy, widzieliśmy pozostałości wielkiego lodowca (czyli różowy granitoid na placu przed siedzibą Nadleśnictwa) i czuliśmy powiew historii oglądając zapomniane groby i pomniki przypominające o zaciętych walkach Armii „Łódź” i „Prusy” w wojnie obronnej 1939 roku. 

A co najważniejsze, mogliśmy obserwować polską faunę na tzw. „wyciągnięcie ręki”. Zaczęło się standardowo od zawarcia bliskiej znajomości z „rudzielcem” czyli wiewiórką pospolitą, która zręcznie skakała pomiędzy gałęziami drzew rosnących przy szlaku.  Następnie przybiliśmy „piątkę” z sarną, która spiesząc się na poranny posiłek przecięła nasz szlak. Z pewnej odległości na pewno przyglądała nam się para myszołowów zastanawiając się czy zapolować na Nas (pięknie wyróżnialiśmy się na szlaku) czy lepiej na jakieś mniejsze gryzonie. Potem dały o sobie znać dzięcioły duże (dwie pary), które tuż nad naszymi głowami rozpoczęły poszukiwanie pożywienia. Dalej było tylko ciekawiej, choć niestety – już w dość porządnej ulewie J. 

Po dojściu do celu wędrówki czyli Studzianek Pancernych i obejrzeniu pomnika upamiętniającego największą bitwę pancerną LWP, którą stoczono w roku 1944, postanowiliśmy odpocząć od deszczu i marszu i na prawie pół godziny zajęliśmy przystanek PKS, aby w spokoju zjeść już trzecie śniadanie. Czy wiecie, że w Studziankach znajduje się  parafialny kościół polskokatolicki pw. Matki Boskiej Wniebowziętej i Królowej Pokoju? Oraz, że jest tam Muzeum, niestety otwierane okazjonalnie, najczęściej w okresie rocznicy bitwy pancernej (sierpień)? Oraz, że wioska ta jako pierwsza w Polsce miała swój herb, który stworzył specjalnie Szymon Kobyliński? My mogliśmy te wszystkie atrakcje oglądać tylko z zewnątrz, zatem, korzystając z faktu, że deszcz na chwilę przestał padać ruszyliśmy w dalszą drogę – w stronę stacji PKP Strzyżyna. A deszcz tylko na to czekał i zabrał się razem z nami! J 

Idąc leśnymi duktami doświadczyliśmy najbardziej ekscytującego spotkania na szlaku. Otóż, wędrując leśną porębą po naszej prawej stronie zauważyliśmy dość szybko migające między drzewami cienie, które okazały się być rodziną dzików. O tym, że dziki są bardzo towarzyskie przekonaliśmy się po kilkudziesięciu metrach, kiedy stwierdziliśmy, że ich rodzina podąża równolegle do naszej marszruty. Hm, lubimy dzikie zwierzęta ale locha z małymi warchlakami i odyńcem do towarzystwa to mogło być za duże wyzwanie jak dla naszej trójki. Decyzja aby dać się wyprzedzić przez zwierzaki była jak najbardziej słuszną. Dzięki temu mogliśmy obserwować jak cała gromada przecina nasz szlak i daje nura między młode buki i dęby. Daliśmy im dodatkowe 5 minut aby spokojnie się oddaliły i poszliśmy swoją drogą. I poszliśmy czujnie i szybko i w dość zwartym szyku J. 

Potem pokonaliśmy dalsze kilometry puszczy, spoglądając na lot godowy jastrzębia i oglądając kolonię winniczków na w pół zatopionej brzozie (co one tam robiły?) doszliśmy starym szlakiem koloru czarnego na stację PKP Strzyżyna. Co ciekawe doszliśmy już całkiem wyschnięci. Tylko buty były ubłocone J. No ale jakieś „straty” na wędrówce muszą być. 

Tuż po 17-tej wsiedliśmy do pociągu jadącego do Warszawy i wróciliśmy cało i zdrowo do domu.  

PS. Oczywiście będąc na szlaku wpadliśmy na pomysł gdzie iść na kolejną wędrówkę! – serdecznie Was na nią zapraszamy.

Trasa wędrówki: Dobieszyn PKP (szlak zielony) – Nadleśnictwo Dobieszyn – Helenówek – Cecyliówka – Studzianki Pancerne (szlak czerwony) – Paprotnia – Strzyżyna – skrzyżowanie szlaków – Strzyżyna PKP (szlak czarny) [pokonaliśmy 31,2 km w ciągu 9 godzin marszu z trzema postojami]